Już po dwóch autobusach, promie, kolejnym autobusie, samolocie i jeszcze jednym autobusie siedzimy w pociągu do Poznania. Do domu już blizej niż dalej! ...niestety. Kto wyłączył ogrzewanie? Na szczęście w walizce znalazłam sweter, bluzę, szal i skarpetki.
W czwartkowe przedpołudnie delektowaliśmy się widokami i piwkiem na naszym nabrzeżu w zatoce Xlendi. Popołudnie spędziliśmy w towarzystwie Mai i jej synka Tobiego odkrywając nową plażę w zatoce Dahlet Qorrot. Wieczorem poszliśmy na kolację do polecanej knajpy Talija na grillowane kalmary i morskiego basa. Cudownie leniwy, wakacyjny dzień.
Na ostatni dzień naszej podróży zostawiliśmy sobie największą atrakcję - wypożyczenie motorówki. O godzinie 9.00 rano dostaliśmy kluczyki do naszej łodzi z pełnym bakiem i popłynęliśmy w świat... tzn. w morze. ;) Najpierw popruliśmy (na tyle na ile pozwalały nam dość znaczne tego dnia fale, które zmieniały tryb poruszania się łódki z płynącego na skaczący) w stronę Comino by tam na dłuższą chwilę zakotwiczyć (tu przydały się umiejętności żeglarskie Oli) i popływać w błękitnych wodach Blue Lagoon. Potem wzięliśmy na kurs zatokę Dwejra Bay i jeszcze raz popodziwialiśmy Fungus Rock i Azure Window, tym razem od strony morza. Kiedy w końcu zawinęliśmy do portu byliśmy cali szczęśliwi i biali od wyschniętej na nas soli.
Tego samego dnia przypadało święto Wniebowzięcia Maryi Panny, hucznie w Victorii obchodzonego. Festa trwała już od tygodnia, o czym zawzięcie nas informowały codzienne fajerwerki. My postanowiliśmy zobaczyć jej finał. ;) Ledwo dojechaliśmy do Victorii trafiliśmy na wyścigi konne. Główną ulicą po asfalcie smigali jeźdźcy na oklep lub konie z wózkami... takie a' la mini rydwany. Po zakonczeniu gonitw, tłumy dopingujących udały się w kierunku katedry na cytadeli. Cały pochód był prowadzony przez orkiestrę. Wszyscy zebrali sie przed kościołem i słuchając koncertu w składzie orkiestra, chór żeński i dwóch tenorów oczekiwali na wyniesienie statui Maryi. Tak zaczęła sie procesja przy wtórze fajerwerków i w strumieniach konfetti. Równocześnie w całym mieście rozpoczęło się świętowanie. Budki ze słodyczami, alkoholem, jedzeniem i innymi przyjemnościami były stale oblegane. Ludzie ubrani w odświętne stroje grupkami przechadzali się po rozświetlonych kolorowymi lampkami ulicach ozdobionych proporcami i statuami świętych. Idealna festa na zakończenie naszej podróży.
To były cudowne 3 tygodnie!






